środa, 10 września 2014

ech..

Kiedyś każdy z nas chciał szybko stać się dorosłym. Wracać o której się chce, decydować o sobie, podejmować własne decyzje... Aż się wzdrygam jak to piszę. Prawda jest taka, że teraz, jak jestem dorosła wiele bym oddała, żeby znów się stać dziewczynką, najlepiej z przedszkola, której nic nie interesuje, a wszelkie decyzje (sama nazwa nawet jest śmieszna w tym przypadku) podejmowano za mnie. Nie wracam o której chcę, bo nadal mieszkam w domu, a rodzice nic sobie nie robią z mojej pełnoletności. Z resztą, nie mam chęci wracać o której chcę, bo wiem, że będę zmęczona następnego dnia, a przecież idę do pracy. Podejmowania własnych decyzji mam dość, a decydowania o sobie tym bardziej. Do czego piję? Cieszcie się, póki chodzicie do szkoły i stopnie są Waszymi jedynymi problemami ;)

Pozderki ;*

środa, 3 września 2014

"Był sobie książe"

Wiem, że odkąd zaczęłam tu pisać nie piszę często, a jak już piszę to o książkach. To wszystko przez to, że moje życie ostatnio polegało tylko na gotowaniu, obowiązkach domowych, pracy i książkach. W tym tygodniu być może się to zmieni, bo mam przystępniejsze zmiany w Empiku ;)

Dzisiaj napiszę o kolejnej książce, ale będzie to bogatsza recenzja. Chcę nauczyć się takie porządne nie paro zdaniowe ;)

"Był sobie książę" - Rachel Hauck

   Właściwie nie pamiętam jak ta książka znalazła się na półce "Chcę przeczytać" na Lubimy czytać. Domyślam się, że zobaczyłam notkę w Tomie Kultury (gazetka promocyjna Empiku), zaciekawiła mnie, dodałam ją na półkę, a teraz przeglądając ją, zobaczyłam, że jest w dostępna w bibliotece, znalazła się w moich rękach.
 A co mnie zaciekawiło? Opis, oczywiście. Prawdziwy książę we współczesnym świecie i zwykła dziewczyna. Miłość. Problemy. Jednym słowem - to co lubię.

  Akcja dzieje się na wyspie St Simons. Susannę właśnie porzucił narzeczony. Po dwunastu latach bycia razem i kupieniu idealnego pierścionka zaręczynowego stwierdził, że: "znalazłem odpowiedni pierścionek, ale niewłaściwą dziewczynę". Ciężko się udźwignąć po takich słowach, nawet jeśli to prawda, a samo wyobrażenie o małżeństwie było ważniejsze niż miłość.
  Wtedy pojawia się Nate. Z pozoru zwykły chłopak, który ratuję ją z opresji, ale okazuje się, że nie jest taki zwyczajny. Nie dość, że jest prawdziwym księciem to jeszcze następcą tronu. Mało tego. W królestwie Brington król nie może poślubić nikogo, kto nie pochodzi z Brington.
  Co dalej z Susanną i Nate'em? Czy będą razem? Susanna nie chce być królową i obydwoje próbują o sobie zapomnieć i wrócić do swojego świata, ale czy to się uda? Przekonajcie się sami.
  Książka ma 436 stron, a mnie po przeczytaniu zastanawia, co w niej tak naprawdę jest. Czas rozciąga się na około rok, jest (jak dla mnie) za mało opisów rozdzierających ich uczuć. Ok, wiemy, że nie mogą przestać o sobie myśleć, ale niewiele więcej, a właściwie nic. Dla mnie to zbyt ogólne. Poza tym wszystko zbyt pięknie się układa.
  Ale czego się spodziewałam, przecież to książka o tym jak książę zakochuje się w zwykłej dziewczynie ;) W dzisiejszych czasach to prawie, że nie możliwe, więc chociaż książka zapala w nas światełko nadziei :)

Wydawnictwo: Święty Wojciech
Data wydania: październik 2013
Liczba stron: 436
Wymiary: 140x210 mm
Oprawa: miękka
Tłumaczenie: Iwona Janiak
Ocena: 6/10