środa, 25 marca 2015

"Alicja i Maks" cz. VI: Powiedz jej, że ją kochasz

 Echosmith - Tell her you love her

   Maks nigdy nie nawiązał do tego pocałunku z moich urodzin. Nie wspomniał o tym, choć zaczęliśmy częściej rozmawiać i spotykać się. Naszą znajomość oczywiście utrzymywaliśmy w tajemnicy, a ja toczyłam wewnętrzne monologi w sprawie uczuć do Maksa. Zakochiwałam się w nim i nic nie mogłam na to poradzić. Miał takie hipnotyzujące spojrzenie, któremu nie można zostać obojętnym. Nie jest pewny siebie i uważa, że wiele mu brakuje do ideału. Ale przecież jak każdemu! A ja uważam, że jest najwspanialszym facetem jakiego znam.
   W pełni wiosny rozchorował się. Leżał w domu, wziął zwolnienie w pracy i nie mogliśmy się spotkać. I tak od półtora tygodnia. Musiałam coś zrobić, żeby się z nim zobaczyć, bo czułam, że wariuję. Przypomniało mi się, jak kiedyś rozmawialiśmy, że ma kilka książek, które powinnam przeczytać i zapytałam, czy mogę do niego wpaść po nie, bo bardzo mi zależy. Byłam już po egzaminach, w szkole wiało nudą, a ja chciałam coś ze sobą zrobić. Tak mu mówiłam, w rzeczywistości nie byłam pewna, czy w ogóle je ruszę. Początkowo nie chciał się zgodzić, ale był na straconej pozycji. Miał do mnie słabość, potrafiłam go tak ugadać, że zrobiłby dla mnie wszystko. W końcu podał mi adres i dał znać, kiedy był sam w domu.
   Rozpadał się wtedy deszcz. Siedziałam na lekcji i odliczałam do końca. Kończyliśmy dużo wcześniej, bo był jakiś apel czy akademia... Nie wiem nawet. Wtedy Maks dał mi znać, że mogę wpadać, bo ma wolną chatę. Wymigałam się od pójścia do Dośki na seans "Słodkich kłamstewek" i pognałam do "przyjaciela". Była taka ulewa, że przemokłam do suchej nitki. Dosłownie ze mnie ciekło, z każdej części mojego ciała.
   - Jak ty wyglądasz?! - Zawołał Maks, gdy zobaczył mnie w drzwiach. - Wchodź, szybko, bo się przeziębisz!
   Starałam się nie roześmiać na jego widok, ale nie wytrzymałam. Stał przede mną w szlafroku i grubych, białych skarpetach. Mówił przez nos, miał potargane włosy i chusteczkę w dłoni.
   - Bardzo śmieszne. Jestem chory, jakbyś nie widziała.
   - Ale i tak wyglądasz uroczo - puściłam mu oczko.
   - Spadaj. Zaraz dam ci coś suchego, a ty wstaw wodę na herbatę. Tam jest kuchnia - wskazał brązowe drzwi.
   Dopięłam swego. Jestem u niego, zaraz będę w jego własnych ubraniach pić z nim herbatę.
   - Kiedy będą twoi współlokatorzy?
   - Olaf wyjechał w delegację, a Bartek... Nawet nie wiem. Mam wrażenie, że kogoś ma od jakiegoś czasu, ale nie chce nam o tym powiedzieć. Znika wieczorami, wraca późno w nocy, jest taki radosny i tajemniczy jednocześnie. Jak nie on.
   - Pewnie masz rację - wstawiłam czajnik i poszłam do pokoju, do którego wszedł.
   - Mam bałagan, nie wchodź - ostrzegł na wejściu, ale nie posłuchałam. - Racja, przecież ty mnie nie słuchasz.
   - Jak mogłeś zapomnieć? - Pokiwałam głową i rozejrzałam się po pokoju.
   Każdy inaczej wyobraża sobie pojęcie "bałagan", zależy jak ma u siebie w domu. Maks na pewno bałaganu nie miał. Widziałam dużo gorsze, na przykład u Dominiki. Jej "artystyczny nieład" nie raz doprowadzał mnie i Darię do rozpaczy, ale tam się nie da posprzątać. Zajęłoby to cały dzień, a i tak za parę dni byłoby to samo. Natomiast u Maksa największy "bałagan" stanowiło niezasłane łóżko, kilka opakowań po lekach na stole, nieumyte szklanki i rzucone na krzesło spodnie oraz wszechobecne chusteczki do nosa.
   - Nie miałem siły na ogarnięcie czegokolwiek.
   - Daj już spokój, myślisz, że nie widziałam w życiu prawdziwego bałaganu? To jest pikuś.
   - Trzymaj - podał mi koszulkę The Rolling Stones. - Jest duża, nie mam dla ciebie żadnych spodni, dawno nie robiłem prania.
   - Spoko, chyba wystarczy.
   - Tam jest łazienka - wskazał głową.
   - Nie mogę się przebrać tu? - Uśmiechnęłam się nieco wyzywająco i zaczęłam rozpinać guziki swetra.
   - Dobrze, więc ja wyjdę - powiedział i szybko wyszedł.
   Roześmiałam się cicho i zdjęłam mokre ciuchy.
   - Majtki też by mi się przydały!
   - Nie dam ci moich bokserek, zapomnij!
   Pokręciłam głową ze śmiechem i założyłam dużo za dużą koszulkę. Przejrzałam się w lustrze wbudowanym w drzwi szafy i poszłam do kuchni.
   - Szczotki do włosów też nie masz?
   - Jasne, wszystkie rodzaje, jaką chcesz?
   - Obojętnie.
   Zalał herbatę w szklankach.
   - Słodzisz?
   - Cztery łyżeczki, poproszę - spojrzał na mnie zdziwiony. - No co?
   - Czemu tylko cztery? Może z dziesięć chcesz?
   - Mówisz jak moja mama - przewróciłam oczami.
   - Dogadałbym się z nią. Chcesz tu czy w pokoju?
   - W pokoju, bo masz tam radio.
   Wróciliśmy do jego sypialni. Rozmawialiśmy o mojej szkole, Maks narzekał trochę na pracę i męczącą go chorobę. Bał się, że się zarażę, ale powiedziałam, zgodnie z prawdą, że mam silną odporność i byle grypa nie jest mi straszna.

***
   Naprawdę starałem się nie patrzeć na jej nogi. PRZYRZEKAM! Ale ona jakby specjalnie je przede mną eksponowała. Musiałem przyznać, że niezły numer z tej małolaty! Prowokuje mnie i jeszcze ma takie świetne nogi...
   - Chciałaś książki - przypomniało mi się i wstałem pospiesznie z łóżka.
   - Tak, ciekawa jestem co mi polecasz.
   Udawałem, że przyglądam się tytułom, a tak naprawdę przedłużałem chwilę, w której jestem jak najdalej od niej i nie mam ochoty się na nią rzucić.
   - Myślałam, że wcześniej coś wybrałeś.
   - Zapomniałem co to było.
   - Zobaczmy... - podeszła do mnie.
   Pod moją nieobecność w pokoju chyba się spryskała perfumami, bo gdy podeszła poczułem słodki zapach. Zadziałał na mnie, o co pewnie jej chodziło.
   - A to? - Wskazała "Zbrodnię i karę". - Brzmi nieźle. Jest jakiś wątek erotyczny?
   Przełknąłem ślinę.
   - Nie... Skąd taki wniosek?
   - Nie wiem, tak po prostu. To dalej...
   Spojrzałem na jej profil. Ma śliczną buzię. Taką świeżą, bez żadnej skazy. Dziewczęcą. I ma pieprzyk na dole prawego policzka, prawie przy szyi...
   Doszedłem do wniosku, że ta oto szesnastolatka, stojąca koło mnie w samej koszulce, i to jeszcze mojej, niezaprzeczalnie i nieodwołalnie mi się podoba. I gdyby nie różnica wieku między nami, ująłbym jej twarz w dłonie i złożył gorący pocałunek na jej słodkich ustach (gadam jak potłuczony).
   - Co tak patrzysz?
   Przyłapała mnie. Szukałem jakieś wymówki, gdy usłyszałem dźwięk otwieranego zamka.
   - O, cholera - spanikowałem.
   - Kochanie? - To Dorota. Przekląłem po cichu. Jeszcze jej mi tu brakowało!
   - Zakładaj spodnie, szybko - rzuciłem Ali pierwsze spodenki, jakie wpadły mi w ręce i wyszedłem z pokoju.
   - Cześć - przywitałem się. Dorota weszła z Bartkiem.
   - Hej, kotku. Przywiozłam ci rosół - cmoknęła mnie w policzek.
   - Mamy gościa? - Zapytał mój współlokator, gdy zobaczył buty Alicji.
   - Właściwie...
   - Cześć - Ala wyszła nieśmiało z mojego pokoju.
   - Alicja? Co ty tu robisz?
   Znali się! Tylko skąd? Spojrzałem na nią z pytającą miną, a jej uśmiech nie zniknął nawet na sekundę.
   - Kto to jest? - Włączyła się Dorota. - I czemu jest w twoich ciuchach? - Patrzyła prosto na mnie.
   - Przyszłam do Bartka, a po drodze złapała mnie ulewa i wszystko miałam mokre.
   - Ale kim ty w ogóle jesteś? - Nie odpuszczała ruda.
   - Córką kobiety, z którą się spotykam - poinformował nas Bartek, a wtedy wszyscy na niego skierowali wzrok.
   - Córką? To ile ona ma lat?
   - Szesnaście - odpowiedziała Ala, choć pytanie nie było do niej skierowane.
   - Nie ty, twoja mama.
   - Jest trochę starsza ode mnie...
   - Trochę? - Prychnęła Dorota.
   - Jakiś problem? - Nastolatka skrzyżowała ramiona i spojrzała wyzywająco na moja dziewczynę.
   - Ja go nie mam, ale ty zaraz możesz mieć - zrobiła ten sam gest co Alicja.
   - Bartek, weź Alę do siebie, a ty daj ten rosół - zarządziłem, objąłem Dorotę w pasie i zaciągnąłem do kuchni.

   Ala niedługo potem wyszła, a Doroty pozbyłem się dopiero dwie godziny później. Uparła się, że chce ze mną posiedzieć i obejrzeć film. Nie miałem nic do gadania. W trakcie zacząłem udawać, że śpię, więc Ruda skończyła oglądać i poszła, przedtem opatulając mnie szczelnie kołdrą. Gdy tylko drzwi się za nią zamknęły, wstałem i poszedłem do pokoju Bartka.
   - A więc to tak? Mi odradzasz spotykanie się z młodszą, a sam umawiasz się z rozwódką z nastoletnią córką? Nieźle.
   - Samo wyszło... Próbowałem z tym walczyć, ale Anna mnie uszczęśliwia.
   - A co, jeśli Alicja też mnie uszczęśliwia?
   - To co innego? Ona jest nieletnia.
   - Za to twoja kobieta, przypominam ci, jest po rozwodzie i ma dziecko.
   - Dziecko, z którym ty się umawiasz w naszym mieszkaniu, pod niczyją nieobecność. Masz szczęście, że to była akurat Ala, bo nie wiem, jakbyś wybrnął. Wiem dobrze, że nie przyszła tu do mnie, nie zna mojego adresu.
   - Przyjaźnimy się!
   - Dlatego paradowała przed tobą w samej koszulce i majtkach?
   - Miała spodenki.
   - Założone tył na przód. Od razu się skapnąłem, że przed chwilą je założyła.
   Westchnąłem.
   - Bartek, ja się staram o niej nie myśleć w ten sposób, ale nie potrafię. Ona pociąga mnie bardziej niż moja prawie trzydziestoletnia kobieta. Kobieta, która jest obiektem westchnień w całym biurze.
   Mój kumpel pokręcił głową, ale powiedział coś, co mnie bardzo zaskoczyło:
   - Więc nie walcz z tym. Ona już zawsze ci się będzie podobać. Albo zerwij z nią kontakt, albo wejdź w to całym sobą. Ja tak zrobiłem i teraz nie żałuję - uśmiechnął się do siebie. - Tylko nie skrzywdź jej, bo ja ciebie skrzywdzę.
   - Dobrze - roześmiałem się. - Ale nigdy nie powiem do ciebie "tato".
   - Spróbowałbyś.

***
   Maks miał nadzieję, że wszystko się ułoży. Trzymam za nich kciuki, ale ręki bym nie dała sobie za nich obciąć. Przed nimi więcej przeszkód, niż myślą. Co z tego, że Maks zrozumiał (w końcu), że kocha Alę? I co z tego, że Ala osiągnęła swój cel? Choć jeszcze o tym nie wie. I nie wiadomo, czy się dowie... Życie to pasmo niespodzianek, nieodwracalnych błędów, straconych szans i pogrzebanych marzeń. Życia nie oszukasz. Co najwyżej to ono może z ciebie zadrwić.
   Ale na razie żyjmy nadzieją, że się ułoży, a co będzie dalej... Los pokaże.

niedziela, 22 marca 2015

Wolny weekend + recenzje

Piątek i sobota narobiły nam nadziei na piękną pogodę, a tu nadeszła niedziela i w łaski wkupują się rękawiczki i czapki. Nie żartuję, bez rękawiczek ani rusz, chyba, że będziecie trzymali ręce w kieszeni.
Ja załatwiłam sobie wolne od pracy i nadrobiłam trochę zaległości filmowo-książkowo-serialowo-muzyczne. Podzielę się z Wami recenzjami czterech pozycji:
  • film "Dzień dobry, kocham cię"
  • film "Dla ciebie wszystko"
  • książka Blue Jeans "Cześć, księżniczko"
  • płyta Kelly Clarkson "Piece by piece"

na zdjęciu jeszcze trzeci sezon "Plotkary" :D

"Dzień dobry, kocham Cię" (2014)
Zeszłoroczny, polski hit. Reklamowany gdzie się tylko da zmuszał do obejrzenia. Chociażby z ciekawości. I dla pięknej, wszystkim znanej Blondynki z Playa (dla mężczyzn) bądź olśniewającego Aleksego Komorowskiego (to dla pań).
Historia jest banalna - tych dwoje wpada (nie traktujcie tego dosłownie, choć reklamy mówią co innego) na siebie przypadkiem i niemal od razu się w sobie zakochują. Los jednak chciał, że jemu jej numer z ręki się zetrze, a jego numer został źle wpisany. I tak zaczynają się poszukiwania siebie nawzajem. W międzyczasie pojawia się jeszcze stary znajomy, który jest wyraźnie zainteresowany Basią. Jak zwykle nie będę Wam spoilerować, ale osobiście polecam go tylko dla pierwszego człona gatunku: komedia. Bo faktycznie, jest z czego się pośmiać. Paweł Domagała w roli Lucjana rozwala swoimi tekstami na podryw i szybkością, z jaką potrafi wystrzelić z siebie słowa.
Rozczarowałam się, jak zobaczyłam, że jest to film twórcy "Dlaczego nie!" i "Tylko mnie kochaj". Ten drugi był jedną z najlepszych polskich komedii romantycznych, a "Dzień dobry..." nie popisali się.
Ja daję naciąganą szósteczkę, tylko dla Lucka, Basi, bo ją lubię i fajnego soundtracka.

No, i jeszcze fantastyczna piosenka tytułowa

A tu trailer


"Dla ciebie wszystko" (2014)
Ten film uratował mój i Pauliny wieczór filmowy. Samo to, że jest na podstawie książki Nicholasa Sparksa daje do zrozumienia, że będzie dobry ;) I nie pomyliłam się! Historia może i zbyt popularna, ale piękna.
Między zamkniętym w sobie Dawsonem, a uroczą i nieco szaloną Amandą rodzi się młodzieńcze uczucie. Chłopak odcina się od swojej przeszłości, toksycznej rodziny i chce zacząć nowe, normalne życie, a Amanda jest pierwszym krokiem ku niemu. Niestety przeszłość zawsze do nas wraca, szczególnie wtedy, gdy najbardziej tego nie chcemy.
Po dwudziestu jeden latach kochankowie spotykają się ponownie, gdy ich wspólny przyjaciel umiera i przepisuje im swój dom. W zaledwie kilka dni przeżywają wszystko na nowo. Łączące ich uczucie powraca ze zdwojoną siłą, ale wszystko ma swoje konsekwencje, a dwa dziesięciolecia to bardzo dużo czasu.
Naprawdę polecam ten film, bo przepięknie mówi o miłości, o wyborach, które często dokonuje za nas życie, o przebaczeniu. I o tym, że warto czekać na miłość... Nawet dwadzieścia jeden lat.
8/10





Blue Jeans "Cześć, księżniczko"
 
czytamy na angielskim :P

moja urocza zakładka z księgarni Matras

a to dzisiejszy relaks
"Piosenkami dla Pauli" Blue Jeans zrobił poważną konkurencję autorom literatury młodzieżowej. "Cześć, księżniczko" podtrzymuje swoją pozycję. Napisana młodzieżowym, ale nie przesadzonym językiem, spójna, ciekawa, nie pozwalająca się odłożyć na zbyt długo. Czytałam ją w drodze do pracy, na uczelnię, na zajęciach, w każdej wolnej chwili. Zaciekawiła mnie historia szóstki przyjaciół, którym wraz z wiekiem przybywa kłopotów, problemów i rozczarowań.
Klub Odtrąconych tworzą Rául, Valeria, Eli, Meri, Bruno i Ester. Kiedyś wyśmiewani, prześladowani, dziś dojrzalsi i pewniejsi siebie. Swój klub założyli, żeby wspierać się wzajemnie, dzielić wzlotami, upadkami i pracami domowymi. Są dla siebie jak rodzina, a jak wiadomo, z rodziną najlepiej wychodzi się na zdjęciach. Kiedy wśród przyjaciół pojawiają się sekretne związki, nieodwzajemnione uczucia, zdrada czy niespodziewany wyjazd, wszystko pęka jak bańka mydlana. Wszystkie wspólne lata, godziny śmiechu, setki zdjęć i liczne zebrania zostają przekreślone w zaledwie cztery dni, podczas których dzieje się akcja.
Książkę polecam głównie nastolatkom, lubiącym w książkach sceny miłosne, dramatyczne i wzruszające w przeciągu paru stron. Wszystkim paczkom przyjaciół, które wierzą, że ich przyjaźń przetrwa wszystko (oby). Nieśmiałym dziewczynom, które nie wierzą, że spotkają swoją miłość i odtrąconym, którzy... w nic już nie wierzą.
7/10

I na koniec rewelacyjna płyta

Kelly Clarkson "Piece by piece"
Płytę wygrałam z Radia Eska. Któregoś wieczoru zadzwonił do mnie nie kto inny, jak sam Puoteck, pogadaliśmy chwilę na antenie i dostałam płytę :) Kelly znam może ze dwie piosenki i to te najbardziej popularne, ale ta płyta to jest coś niesamowitego!
Krążek zaczyna się elektryzującym "Heartbeat song", która porywa do tańca (nie na imprezie, ale w zaciszu własnego pokoju ;) ) i wchodzi do głowy tak, że trudno jej się pozbyć.
"Invincible" byłoby lepsze, gdyby Kelly nie śpiewała tak wynośnie. Ale sam klimat piosenki mi się podoba.
Trzeci utwór, czyli "Someone" to wolniejszy numer, opowiadający o pożegnaniu. Autorka życzy ukochanemu jak najlepiej i przepraszago za wszystko, co zrobiła mu złego.
"Take you high" zawiera w sobie dźwięki skrzypiec i trochę zremiksowany refren. Ale jest świetna.
Tytułowe "Piece by piece" to moja ulubiona piosenka z płyty. Dzisiaj nie wiem dlaczego, ale obudziłam się z tą piosenką w głowie. Jest niesamowita! Tylko zamknąć oczy i dać się porwać...
Następnie piękne "Run run run" w duecie z Johnem Legendem (muszę się bliżej przysłuchać jego twórczości).
"I had a dream" to trochę poważna z piosenka, z trudnym tekstem i z niesamowitym chórem w refrenie.
Natomiast "Let your tears fall" ma nie tylko piękną melodię, ale i tekst, który cały czas mnie zachwyca.
Utwór dziewiąty to kolejna ballada - "Tightrope". Pianino, dojrzały głos piosenkarki, doskonała aranżacja.
"War paint" na pewno słuchałabym w samochodzie, bo utrzymuje trochę klimat letniej piosenki, ale dla bardziej wymagających.
Następne jest "Dance with me". Rytmiczne i bardzo bym chciała, żeby było drugim singlem i miało teledysk.
"Nostalgic" to jak dla mnie taki "zapychacz", żeby liczba piosenek się zgadzała. Nie zwariowałam na jej punkcie, choć nie wyłączam jej, jak leci.
Całą płytę kończy "Good goes the bye". Tę piosenkę też polecam słuchać z zamkniętymi oczami, najlepiej przed snem.


Tworzyłam ten post ze trzy godziny, mam nadzieję, że się spodoba i zachęci do obejrzenia, przeczytania i przesłuchania podanych przeze mnie perełek ;) Ja teraz zmykam na Manhattan, do Blair, Sereny, Chucka i pozostałych bohaterów "Plotkary" :D A potem biorę się za drugą część "Cześć...": "Nie uśmiechaj się, bo się zakocham" ;) (bardzo podoba mi się tytuł, swoją drogą :P )

Buziaki :*

czwartek, 19 marca 2015

"Alicja i Maks cz. V: Czy to może być miłość?

Blue System - Can This Be Love [link] (bardzo ładna piosenka, posłuchajcie ;) )

   "Przyjaźń" Ali i Maksa poprawiła samopoczucie obydwojga. Ala znowu stała się radosną nastolatką, a Maks osiągnął wewnętrzny spokój. Nie spędzali ze sobą każdej wolnej chwili, nie pisali codziennie godzinami sms-ów. Najczęściej to Ala pisała pierwsza. Dzieliła się z nim radościami, porażkami i odliczała dni do urodzin. Maks starał się trzymać ją na dystans i poprosił, żeby nie pisała tak często, bo nie chce, żeby przypadkiem Dorota dowiedziała się o ich znajomości.

   To zastanawiające. Po co utrzymywać znajomość, o której nie chce się nikomu powiedzieć? Ma się coś do ukrycia? Nie chce się tłumaczyć przed innymi? Ale z czego? Od "zawarcia umowy" nie spotkali się ani razu. Parę razy pisali, raz rozmawiali przez telefon. Ala nie tego się spodziewała, ale nie śmiała narzekać.

***
   Nadeszły moje szesnaste urodziny. Planowałam je od wielu tygodni i wiązałam z nimi wielkie nadzieje. Nie robiłam hucznej imprezy, tylko kolacja dla rodziców i przyjaciółek. Chciałam zaprosić Maksa, ale jak wiadomo nie mogłam tego zrobić. Z resztą i tak by się nie zgodził. Nawet nie reagował na wzmianki o moich urodzinach. Może szykował jakąś niespodziankę? Oby.
   Przez cały dzień dostawałam wiele życzeń, tylko nie od Maksa. Każdego sms-a otwierałam z przyspieszonym biciem serca, ale szybko się zawodziłam. W końcu postanowiłam zagrać w otwarte karty. Sama do niego napisałam z pytaniem czy się spotkamy wieczorem. Goście umówieni byli na osiemnastą, więc podejrzewam, że do dwudziestej trzydzieści powinnam być wolna.
   Przykro mi, już jestem umówiony z Dorotą. Coś się stało?
   Są moje urodziny!
   Faktycznie! Przepraszam, wyleciało mi z głowy! Wszystkiego najlepszego. Odbijemy to sobie kiedy indziej ;)
   - Ja ci odbiję - pomyślałam złośliwie i wpadłam na genialny pomysł.

   Kolacja się udała. Przyszedł tata z Ewą (swoją żoną) i Natalką (ich córką), Bartosz, babcia, Daria i Dominika. Dostałam biżuterię, nowy telefon, trochę gotówki i książkę. Dziwnie było patrzeć na moich rodziców ze swoimi "połówkami" przy jednym stole. ale dogadywali się ze sobą i to mnie najbardziej cieszyło. Zgodnie z planem o ósmej wszyscy zaczęli się zbierać. Napisałam do Maksa sms-a:
   Potrzebuję Twojej pomocy. Teraz. Pilne.
   Odpisał natychmiast.
   Co się stało?
   Spotkajmy się, błagam!
   Modliłam się, żeby się udało. Zacisnęłam mocno pięści i czekałam.
   Będę za 15 min.
   YES! SUKCES!!!
   Spokojnym krokiem wyszłam z pokoju, choć chciało mi się skakać z radości.
   - Mamo, wychodzę - zajrzałam do kuchni. Zmywali z Bartoszem naczynia.
   - Gdzie?
   - Przejść się. Muszę odetchnąć świeżym powietrzem po takich przeżyciach.
   - Tylko niedługo.
   - Oczywiście.
   Założyłam swoją brązową, skórzaną kurtkę, botki na koturnie i wyszłam. Była dwudziesta osiemnaście, zapadł już mrok.
   Będę na placu zabaw - napisałam Maksowi i tam się udałam. Oddzielał mnie blok od ciekawego wzroku mamy z okna, więc byliśmy bezpieczni. Usiadłam na ławce i czekałam. Maks pojawił się po paru minutach.
   - Cześć - był zdyszany.
   - Biegłeś?
   - Przestraszyłem się. Co się stało?
   - Właciwie... to nic. Chciałam cię tu tylko ściągnąć.
   - Co? Po co?
   - Bo zapomniałeś o moich urodzinach, a ja chciałam się z tobą spotkać.
   - Co?! I dlatego odwołałem spotkanie z dziewczyną i leciałem na złamanie karku?!
   - Nie krzycz. Usiądź - pociągnęłam go za rękę, ale wyrwał się.
   - Ile ty masz lat? Sześć? Zwariowałaś chyba!
   - Przepraszam - spuściłam wzrok i udawałam skruchę. - Nie wiedziałam, że aż tak się wkurzysz. Chciałam, żeby te urodziny były wyjątkowe.

***
   Westchnąłem ciężko. Co ta gówniara ze mną robi? Poczułem wyrzuty sumienia i usiadłem obok niej.
   - Ok, przesadziłem. Następnym razem pisz, że chcesz się spotkać.
   - Pisałam przecież! To się zawsze wymigujesz. Z Dorotą widzisz się codziennie, a ze mną w ogóle, od czasu zawarcia naszej umowy.
   - No, dobra, sorry. Wybaczysz mi?
   - Jak mi postawisz kebaba.
   - Postawię ci co chcesz, są twoje urodziny,
   - Ok - wyszczerzyła się. - To chodź - złapała mnie za rękę i pociągnęła za sobą.
   Splotła nasze palce i trzymała kurczowo, jakby bała się, że zabiorę rękę. Oczywiście i tak to zrobiłem. Kątem oka zauważyłem, że patrzy na mnie smutno, ale ignorowałem to.
   Poszliśmy tam, gdzie za pierwszym razem. Kupiłem jej największego, sam chciałem mniejszego, ale uparła się, że mam zjeść takiego samego.
   - Wiesz, ile będę musiał biegać, żeby to spalić?
   - Raz w życiu twoja przyjaciółka kończy szesnaście lat! Możesz się poświęcić.
   - Chyba, że znajdę sobie kolejną piętnastoletnią przyjaciółkę.
   - Spróbuj.
   - Zabrzmiało jak groźba.
   - Bo to była groźba - i wgryzła się w bułkę.
   Ku mojemu zaskoczeniu, Alicja zjadła przede mną.
   - Gdzie ty to wszystko mieścisz?
   - Tu i tam - oblizała palce. - Dobrze jest być chudym i jeść wszystko.
   - Za dobrze masz.
   - Nie narzekam.
   Odprowadziłem ją potem z powrotem na plac zabaw, bo nie chciała iść pod sam dom.
   - Dziękuję, że przyjechałeś i zostałeś ze mną. Teraz mogę powiedzieć, że te urodziny były wyjątkowe.
   - Nie ma za co. Obiecuję spotykać się z tobą częściej, żebyś nie musiała mnie wzywać jak do pożaru.
   - Dzięki.
   Zapadła cisza. Patrzyła na mnie z nadzieją.
   - No, dobra, chodź tu - objąłem ją mocno. - Wszystkiego najlepszego - szepnąłem.
   Odchyliła głowę i nim zdążyłem zareagować, pocałowała mnie. Powinienem natychmiast ją od siebie odsunąć, ale nie potrafiłem. Nie chciałem tego.
   - Do zobaczenia - ona to skończyła. Odwróciła się na pięcie i nawet nie czekała na odpowiedź.
   A ja stałem jak wryty, czując nadal na wargach jej owocowy błyszczyk.

***
   Tak, właśnie dlatego Maks nie chce, żeby Dorota dowiedziała się o Alicji. Co miałby jej powiedzieć? "Kochanie, to moja szesnastoletnia przyjaciółka, której pocałunki działają na mnie bardziej niż twoje". Nie dopuszczał do siebie tej myśli, ale w głębi serca wiedział, że tak właśnie jest. Że ta nastolatka staje się dla niego zbyt ważna, a on będzie miał coraz mniej sił, żeby z tym walczyć.

środa, 11 marca 2015

"Alicja i Maks" cz. IV: Wszystko, czego potrzebuję

Blue System - All what I need [link] (nie wiem, co mnie wzięło na Blue System, ale jakoś tytuły piosenek pasują do mojej opowieści :D teksty już mniej, ale tytuł to tytuł, a i miło się tego słucha ;) )

   Kiedy ktoś ci się podoba i widujesz go często, nie ma szans na wygaśnięcie uczucia. Chyba, że pojawi się ktoś nowy. No, albo właśnie nie widujecie się w ogóle. Powoli zapominacie już nawet jak ta osoba wyglądała. Koszmar nieszczęśliwego uczucia powraca, gdy się znowu spotkacie.
   Maks posłuchał rady kolegi i pozbywał się Ali z głowy. Postanowił dać szansę Dorocie, która tylko na to czekała. Współlokatorzy klepali go z uznaniem po ramieniu, gdy zobaczyli, kto rano wychodzi z jego sypialni. Mężczyzna nieustannie, do znudzenia wmawiał sobie, że tak powinno być i równowaga w przyrodzie jest zachowana.
   Ala natomiast wróciła do rysowania. Coraz częściej uciekała tą metodą od rzeczywistości. W zaciszu swojego pokoju, na ławce w parku, w kawiarni utrwalała twarz ukochanego z tamtego wieczoru. Nadal na niego czekała, nie traciła nadziei. Wieczorami słuchała smutnych piosenek i czasem płakała.
   Tymczasem nowy związek jej mamy kwitł i zbliżała się chwila poznania przez nastolatkę owego wybranka jej rodzicielki. Kobieta zmieniła się ostatnimi czasy nie do poznania. Skróciła i przefarbowała włosy, kupiła sobie nowe ubrania i zaczęła ćwiczyć. Ala nigdy nie widziała, żeby jej mama była tak szczęśliwa. Nigdy nie przyłapała jej na nuceniu przy gotowaniu, tańczeniu przy prasowaniu czy śmianiu się do siebie. Dziewczyna była zachwycona, mimo swojego nieszczęścia.

***
   Tego wieczoru mama zaprosiła w końcu Bartosza do nas na kolację. Była podekscytowana odkąd tylko otworzyła rano oczy. Krzątała się w kuchni, sprzątała na okrągło, pichciła i ze dwa razy prasowała swoją koszulę na wieczór. Trochę chciało mi się z niej śmiać, ale rozumiałam jej podniecenie. Facet musiał być dla niej naprawdę ważny.
   Gdy prawie wszystko było gotowe, mama niepewnie się do mnie zwróciła.
   - Córuś?
   - Tak? - Układałam właśnie kwiaty w wazonie.
   - Jest coś o czym ci jeszcze nie powiedziałam, a powinnaś to wiedzieć.
   - Hm?
   - Bartek jest... no... młodszy ode mnie.
   - I co z tego? W tych czasach wiek nie jest żadnym problemem.
   - Ale o siedem lat.
   - No i? Przeszkadza ci to?
   - Mi? Absolutnie.
   - Mi tym bardziej - uśmiechnęłam się serdecznie.
   Szczerze nie widziałam w tym problemu. Jeżeli będzie ją kochał i szanował to może mieć te swoje dwadzieścia osiem lat.
   - Boże, on tu zaraz będzie! - Krzyknęła, po tym jak spojrzała na swój złoty zegarek na nadgarstku. - Idź się przebierz!
   - Mamo, ja jestem już gotowa. Ty też. Nie panikuj, przecież się znacie.
   - Dobrze, dobrze - rozejrzała się po kuchni. Wtedy zadzwonił domofon. - To on - spojrzała na mnie przerażona.
   - To idź, otwórz - roześmiałam się.
   - Racja.
   Bartek okazał się być eleganckim, przystojnym mężczyzną. Miał w sobie dużo klasy i kultury. Skądś go kojarzyłam, ale nie miałam pojęcia skąd.Gdzieś mi jego twarz już mignęła.
   - Co planujesz po gimnazjum?
   - Chciałabym iść do jakiegoś liceum plastycznego, chociaż w naszym mieście to niemożliwe.
   - A do Warszawy?
   - Nie mam tam nikogo, żeby z nim zamieszkać.
   - Są przecież bursy, stancje. To świetna sprawa. Uczy samodzielności. Sam pochodzę ze stolicy i przyjechałem tu na studia.
   - Ale ty byłeś już dorosły - wtrąciła mama. - A ona ma szesnaście lat.
   - Im wcześniej tym lepiej.
   - Jeszcze jest czas, żeby się nad tym zastanowić.
   Po kolacji zmyłam się, żeby pospacerować, i żeby gołąbeczki posiedziały same. Łaziłam bez celu i nie wiem kiedy zawędrowałam pod kino, w którym poznałam się z Maksem.

***
    Mój nowy związek stał się trochę męczący. Dorota stała się zaborcza, chciała każdą wolną chwilę ze mną spędzać, a najlepiej zamieszkać po dwóch tygodniach spotykania się. Powoli miałem dość, a jeszcze te zachwycone spojrzenia Olafa. Czasem miałem ochotę poprosić go, żeby ją sobie wziął.
   Tego popołudnia wymigałem się, że jadę do rodziców z wizytą. Modliłem się, żeby nie wpadła na pomysł, że chce jechać ze mną, ale chyba nie kręcą jej rodzinne obiadki. Dlatego mogłem spokojnie posiedzieć w domu i poczytać książkę. Bartek gdzieś wyszedł elegancko ubrany, a Olaf pewnie zalicza nową pannę, więc miałem święty spokój. Ten na zewnątrz i ten wewnętrzny. Wszystko było pięknie, dopóki w czytanej książce nie pojawiła się Alicja. Przypomniałem sobie "moją" Alę i z czytania nici... Tym bardziej, że ta bohaterka pojawiała się już przez cały czas. Odrzuciłem książkę na bok i wstałem. Musiałem coś ze sobą zrobić. Postanowiłem więc pobiegać. Założyłem swój dres, odpaliłem muzykę w słuchawkach i ruszyłem.
   Biegłem przed siebie, nie patrzyłem gdzie. Skupiłem się na tempie i oddechach. Nim się zorientowałem, niewidzialna siła zaprowadziła mnie pod blok Ali. Zdyszany usiadłem na ławce i przypomniałem sobie, że dawniej tędy biegałem prawie codziennie. Zastanowiłem się, które mieszkanie może być jej. I czy jest w domu.
   Domyślacie się pewnie, że w tym momencie ona stanęła przede mną.
   - Maks - powiedziała cicho z niedowierzaniem w oczach. - Jednak jesteś.

***
   W środku zrobiło mi się gorąco i na usta szybko wypłynął uśmiech. W końcu się pojawił, wiedziałam, że w końcu mnie odnajdzie.
   - Czemu tak długo czekałeś?
   - Właściwie to... jestem tu... przypadkiem. Nie czekałem na ciebie.
   - Ach, jasne - posmutniałam momentalnie.

***
   Zrobiło mi się jej żal. Nie chciał, żeby była smutna, a już na pewno nie z jego powodu. Postanowił się więc wytłumaczyć.
   - Ala, posłuchaj mnie... Tamten wieczór...
   - Wiem, to była pomyłka i nie powinno się wydarzyć. Daruj sobie.
   - Wręcz przeciwnie, był cudowny.
   W jej oczach zapaliły się iskierki nadziei.
   - Ale powinniśmy na nim poprzestać - dokończyłem. - Nie powiedziałem ci, że jestem dwanaście lat od ciebie starszy.
   - Nie widzę związku.
   - Ala, za dwa lata kończę trzydzieści lat, kiedy ty staniesz się dopiero pełnoletnia. Jest między nami więcej różnic niż podobieństw. To nie mogłoby się udać. Poza tym... mam kogoś - odwrócił wzrok.
   Po ostatniej uwadze chciała zachować twarz. W tym momencie przestało jej zależeć na związku, ale nie chciała Maksa całkowicie stracić.
   - Nie liczyłam na nic. Chciałam się tylko zaprzyjaźnić, zdaję sobie sprawę, że jestem za młoda dla ciebie. Ale nie możemy się po prostu przyjaźnić?
   - W moim wieku się nie przyjaźni. Każda "przyjaźń" kończy się seksem.
   - Straszny jest ten "twój wiek" - przewróciła oczami. - Nie chodzi się ze sobą, nie przyjaźni... Wszystko zamyka się w kategoriach "uprawialiśmy seks" i "nie uprawialiśmy go i nigdy nie będziemy"?
   Z jednej strony chciało mi się śmiać z jej obrażonej miny, ale z drugiej strony nie wiedziałem, że jest taka pyskata.
   - To nie tak...
   - A jak? Z tego co słyszę, tak właśnie jest. Chciałabym od czasu do czasu spotkać się z tobą, pogadać, poradzić się jak starszego brata. Świetnie mi się z tobą gadało, pomijając pocałunek, który możemy uznać, że się nie zdarzył.
   - To wszystko?
   - Tak, to wszystko, czego potrzebuję.
   Chwilę się zastanowiłem.
   - Ok. Pod warunkiem, że naprawdę nie będziesz liczyć na nic więcej.
   - Jeśli zgodzisz się ze mną utrzymywać kontakt to nie potrzeba mi cię całować.
   - Stoi - podałem jej rękę dla przypieczętowania umowy.

***
   Uścisnęła jego dłoń i tym samym uwierzyła, że kiedyś go zdobędzie. Przecież to tylko facet, nie wytrzyma, gdy zacznie go umiejętnie kokietować. Była niemal pewna zwyciężstwa i triumfalnie się uśmiechnęła.
   On natomiast już był pełen wątpliwości. Co powie Dorota? A jego kumple? Ali mama? Co on najlepszego narobił? Nikt nie może się o tym dowiedzieć!
   - I nie chciałbym, że ktoś się dowiedział o naszej znajomości.
   - Nikt kompletnie?
   - Słuchaj, moi koledzy nie robili by z tego nie wiadomo jakiej afery - skłamał - ale twoje koleżanki...
   - Że co, że są plotkarami?
   Spojrzał na nią ze zwątpieniem.
   - Ok, może i by nie trzymały języka za zębami. Nie powiem im.
   - Mamie też.
   - Dlaczego?
   - Myślisz, że pozwoliłaby ci się spotykać z o tyle starszym "kolegą"?
   - Kolegą. Nie chłopakiem. Myślę, że tak.
   - A ja wolałbym nie.
   Westchnęła zrezygnowana. Była zbyt uległa.
   - Ok - zgodziła się.



~ * ~
Znowu na styk, ale zdążyłam przed północą ;) Umówmy się może, że będę wstawiać je do północy, bo podejrzewam, że i tak nikt nie zagląda tu równo o 20.00, a ja mam niepotrzebne wyrzuty sumienia, a nie zawsze udaje mi się skleić coś na czas.
W każdym razie prosiłabym o jakieś komentarze, bo oprócz wyświetleń nie mam żadnych dowodów, że nie czytam tego tylko ja i nie wiem czy się w ogóle podoba, czy nie... Uwierzcie mi, że to dla autora bardzo ważne.
To tyle.

Dobranoc, Pysiaki :) :*

poniedziałek, 9 marca 2015

"Żeby przeżyć wielkie szczęście, nie wolno spoglądać w przeszłość"

Cyril Massarotto "100 czystych stron"

  Wyobraźcie sobie, że dostajecie zeszyt, który magicznym sposobem przenosi Was na chwilę w przeszłość. Wystarczy napisać wspomnienie, a przed oczami staje Wam ta chwila. Szaleństwo, prawda?

  Gdy Sylvio Mach umiera, trójka jego wnuków spotyka się u notariusza na odczytaniu testamentu. Nie trudno sobie wyobrazić rozczarowanie jedynego wnuka (głównego bohatera i narratora jednocześnie), gdy okazuje się, że kochany dziadek przepisał mu tylko stary, niezapisany zeszyt.. Jego siostry tymczasem otrzymują sporą sumę pieniędzy i pokaźne posiadłości. Co można zrobić z bezużytecznym zeszytem? Wszystko wyjaśnia się w liście, pozostawionym dla wnuka. Można przypomnieć sobie sto sytuacji ze swojej przeszłości.
  Nasz bohater pierwsze kartki poświęca na sprawdzenie mocy zeszytu, a potem rozsądnie rozkłada je na całe życie. Niestety splot wydarzeń, niecierpliwość, alkohol, ukochana kobieta - wszystko to sprawia, że liczba czystych kartek niemiłosiernie maleje. Ale co się dziwić, sama bym nie wytrzymała!
  Książkę czyta się lekko, szybko i warto poświęcić te parę godzin na "łyknięcie jej". Powieść uczy jednej bardzo ważnej rzeczy:  Żeby przeżyć wielkie szczęście, nie wolno spoglądać w przeszłość, bo tak naprawdę twoje wspomnienia są przed tobą. Kiedyś ciągle żyłam przeszłością. I tak samo bohater tej książki, odkąd dostał magiczny zeszyt skupił się na wspomnieniach, nie na tym, co go otacza tu i teraz. Przeszłości nie da się już zmienić, a na przyszłość ma się zawsze wpływ.
  Jeśli chodzi o niedoskonałości, to uważam, że wspomnienia bohatera powinny być dokładniej opisane. To byłby ciekawy wątek, a tego tu brakuje. Może nie jest to arcydzieło, ale daję mocną "siódemkę" na Lubimyczytać.pl .


Na koniec dorzucam parę zdjęć z wczorajszego dnia, kiedy pisałam tą recenzję ;)
Prezent od wujaszka na Dzień Kobiet :)
Herbatka musi być :3
Mój nowy towarzysz życiowy :)
Zeszyt z Sinsay, w którym powstają pierwsze szkice
postów i opowiadań ;)


Na dzisiaj tyle :)
Do środy ;*

czwartek, 5 marca 2015

"Alicja i Maks" cz. III: Kolejna samotna noc

Blue System - Another Lonely Night [link]

  To była piękna niedziela. Świeciło słońce, wiał lekki wiaterek, ale w powietrzu czuć było wiosnę. Była dopiero końcówka lutego. Ludzie, gdy poczuli trochę ciepła, postanowili wyjść na spacer z dziećmi, ze swoją "połówką" albo sami.
  Od spotkania z Maksem minęło raptem parę dni, a Alicja ciągle o nim myślała. Chciała go odszukać, ale nie wiedziała jak. Tylko on mógł zdecydować czy się spotkają czy nie, bo chociaż mniej więcej wiedział, gdzie ona mieszka. Tłumaczyła go cały czas przed sobą, że jest zajęty, że ma dużo pracy albo, że się po prostu mijają. Za każdym razem, gdy szła do domu miała nadzieję, że czeka na nią pod klatką albo na schodach. Niestety, ile razy by nie wychodziła czy wchodziła - jego nie było.
  Maks natomiast próbował się skupić na pracy i ciągle sobie wmawiał, że dobrze robi. Dorota wdzięczyła się wciąż przed nim, ale jego to już nie interesowało. Sam był zdziwiony swoim zachowaniem, ale nie potrafił tego zmienić. A może i nie chciał...

***
  - Nie rozumiem cię, przecież ci się podobała!
  - Ale straciłem zainteresowanie - wzruszyłem ramionami. - Na pewno spotkała się w tym czasie z innym, gdy niby coś jej wypadło, a mnie nie interesują takie znajomości.
  Szedłem właśnie z moimi współlokatorami. Męczyli mnie o Dorotę i nie potrafili zrozumieć, że mi przeszło, a ona należy do przeszłości.
  - A co ty w końcu zrobiłeś z tym drugim biletem? - Zapytał drugi.
  - Poszedłem z taką dziewczyną. Nie chcieli jej wpuścić na film, więc ją wziąłem.
  - Czemu nie chcieli jej wpuścić?
  - Bo było ograniczenie wiekowe, a ona nie skończyła szesnastu lat.
  - Uuu, ładna? A może to dlatego nie interesuje cię Szalona Ruda?
  Wyjaśnię Wam jeszcze jedną rzecz. Z obydwoma z nich miałem dobre kontakty, chociaż różnili się jak ogień i woda. Z Bartkiem i Olafem znam się od czasów studiów i od wtedy mieszkamy razem. Olaf to typowy imprezowicz, zmienia dziewczyny jak rękawiczki i nie traktuje poważnie życia. Uważa, że trzeba żyć tu i teraz i nie wolno marnować czasu na nudę. A dziewczyny zazwyczaj nudziły mu się po kilku dniach. Bartek natomiast jest całkowicie inny. Nazywamy go naszym "głosem rozsądku". Wszystkie ważne decyzje podejmowaliśmy w oparciu o jego rady.
  - Jakie to ma znaczenie? Jest nieletnia - uciął Bartek. - A skoro Dorota go już nie interesuje to skończmy ten temat, bo to robi się nudne.

***
  Nic mi się nie chciało tego dnia. Gdybym mogła, leżałabym i oglądała seriale cały dzień. Ale mama kazała mi się przewietrzyć.
  - Jest piękna pogoda - mówiła. - Dwanaście stopni w lutym, do czego to doszło! - Pokręciła głową i wyszła z mojego pokoju.
  Wiedziałam, że mi nie odpuści, więc niechętnie, ale wstałam z łóżka i zadzwoniłam do koleżanek. Umówiłyśmy się za piętnaście minut koło pobliskiego supermarketu. Kawa mrożona i ciastka owsiane to podstawowe elementy naszych spotkań.
  - A ty co będziesz robić? - Weszłam do maminej sypialni.
  - Też zaraz wychodzę - uśmiechnęła się tajemniczo.
  - Gdzie?
  - Na spacer.
  - Sama?
  - Niekoniecznie.
  - Mamo?
  - Ok, poznałam kogoś!
  - Naprawdę? To świetnie! - Pisnęłam.
  Szczerze się ucieszyłam. Mama zrezygnowała z życia towarzyskiego na rzecz wychowania mnie. Co innego mój tata. Ożenił się drugi raz i ma drugie dziecko z tą kobietą. Mam z nim dobry kontakt i często ich odwiedzam. Nie mam żalu, że założył nową rodzinę, bo nie z tego powodu rozstał się z mamą. Byli młodzi, zbyt wcześnie się pojawiłam - typowa wpadka. Rodzice zmusili ich do ślubu, ale oni nie wytrzymali presji i rozstali się po niecałych pięciu latach.
  - Pracujemy razem. Nie chcę na razie o tym opowiadać, jest za wcześnie i nie ma jeszcze o czym.
  - Dobra, ale jak już będzie...
  - ... to opowiem ci wszystko.
  Przytuliłam ją jeszcze, ubrałam się i wyszłam.
  Dziewczyny stosowały wobec mnie "okres ochronny" z powodu mojego rozstania z Damianem. Robiłyśmy to, co ja chciałam, usilnie próbowały mi poprawiać humor, a przecież nie było ze mną tak źle. Tym bardziej po poznaniu Maksa.
  - Jesteś jakaś inna - zauważyła Dominika. - Coś się wydarzyło?
  Uśmiechnęłam się rozmarzona i opowiedziałam im całą historię, łącznie z tym, że teraz się nie odzywa.
  - Daje ci do zrozumienia, że to był jednorazowy taki wyskok i koniec historii - Daria zawsze była do bólu szczera.
  - Nie wierzę - posmutniałam.
  - Duśka, możesz jej nie dobijać? - Warknęła na nią Donia.
  - Dobrze wiesz, że mówię jak jest. Koleś miał rozrywkę i na pewno już o niej zapomniał.
  Dominika objęła mnie ramieniem.
  - Nie słuchaj jej. Na pewno się jeszcze spotkacie.

***
Przyjaciółka Ali miała rację. Spotkali się zaledwie paręnaście minut później. On szedł z kolegami, a ona z koleżankami i wyszli sobie na przeciw. Dziewczyna poczuła ciepło w środku i automatycznie się uśmiechnęła. Mężczyzna rozejrzał się niespokojnie, jakby szukał drogi ucieczki. Jej uśmiech przygasł. Byli już bardzo blisko siebie, a on odwrócił wzrok. Minęli się bez słowa i tylko Olaf zagwizdał za nimi, a Daria zachichotała. Ala odwróciła głową, ale on tego nie zrobił. Obydwoje nie przyznali się kogo właśnie minęli. Nastolatka wyraźnie posmutniała i szybko straciła ochotę na spacer. Wymigała się, że zaczął ją potwornie boleć brzuch i pójdzie się lepiej położyć.

***
  Wieczorem siedziałem przygaszony we wspólnej kuchni. Zrobiłem sobie herbatę i patrzyłem w okno przy zgaszonym świetle.
  - Gdybym cię nie znał, pomyślałbym się, że się zakochałeś - do pomieszczenia wszedł Bartek i zapalił światło. Odpowiedziałem mu tylko lekkim uśmiechem. - Co jest?
  Westchnąłem.
  - Ta dziewczyna z kina... Mijaliśmy ją dzisiaj. I cały czas o niej myślę od tych paru dni. Dlatego nie interesuje mnie już Dorota. Ale Ala jest dwanaście lat młodsza, nie mogę się z nią spotykać.
  - Skoro to wiesz, to nie wiem jaki problem.
  - Że mimo to cały czas siedzi w mojej głowie! Nie potrafię po prostu o niej zapomnieć jak o "jedno nocnej dziewczynie". Alicja jest wyjątkowa. Słodka, śliczna, bystra... Taka... świeża - uśmiechnąłem się szeroko.
  - Ale wy nie...?
  - Nie, co ty?!
  - Uff... Zapomniałeś dodać do swojego opisu, że przede wszystkim jest nieletnia - mój uśmiech zgasł. - Pamiętaj o tym.
  - Jasne.
  - Napijemy się browarka?
  - Wiesz co, chyba się położę - wstałem z krzesła, opłukałem szklankę i zajrzałem do lodówki. Nie było w niej prawie nic, więc zrezygnowany ją zamknąłem. - Trzeba zrobić zakupy - mruknąłem.
  - Maks, zrobisz jak zechcesz, ale ja bym się w to nie pakował. Jej rodzice na pewno by się na to nie zgodzili i byłoby między wami więcej różnic niż podobieństw. Pierwsza euforia minie i co? Ona jest dzieckiem! A ty za dwa lata kończysz trzydziestkę. Ten związek nie mógłby przetrwać - skończył swój monolog i wyszedł z kuchni.
  Westchnąłem zrezygnowany i powłóczyłem się do swojego pokoju.

***
  Noc.
  Czas kiedy nasze myśli wylewają się z głowy i otaczają nas dookoła.
  W nocy wszystko jest inne. Nabieramy dystansu do minionych wydarzeń, widzimy je w realnych barwach, nie tych kolorowych, jak w ciągu dnia.
  Ciemność podwaja naszą radość jak i przygnębienie. W ciemności wszystko staje się jasne.

  Ala tamtej nocy zrozumiała, że dla Maksa to była jednorazowa przygoda. Był samotny, dziewczyna dała mu kosza, nie miał co zrobić z biletem, więc poszli na ten przeklęty film. Podejrzewała, że gdyby była starsza wziąłby ją do siebie, poczęstował winem i przespał z nią, a rano udał, że to nie miało znaczenia.
  Nieszczęśliwa dziewczyna wypłakała morze łez w ściśniętą poduszkę, użalając się nad swoim losem. Inne dziewczyny trafiają na cudownych facetów, a ona robi sobie nadzieję z byle czego i musi potem cierpieć.

  Maks natomiast leżał z rękami założonymi za głowę i patrzył w sufit. W głowie odtwarzał w kółko te kilka chwil z Alą i żałował, że się do niej nie uśmiechnął, gdy się mijali. Niby uważał swoją decyzję za słuszną, ale z drugiej strony był za to na siebie zły.
  Przewrócił się na bok i zamknął oczy. W tej samej chwili wykończona płaczem Ala spała już głębokim snem.
  Przed nimi kolejna samotna noc.


*
O prawie cztery godziny spóźniona, ale jestem :) Wybaczcie, tak to już jest, jak próbuje się pogodzić uczelnię z pracą, z pisaniem referatu z łaciny, otwarciem nowego centrum handlowego i spotkaniem z koleżankami ;) Zwalniam tempa od przyszłego tygodnia i post będzie zgodnie z planem - środa, godzina 20.00.
Chyba tyle na dzisiaj, idę spać :)

niedziela, 1 marca 2015

Trochę muzyki

Nie mam ostatnio wiele czasu, by cokolwiek pisać. Kursuję z akademika na uczelnię, z uczelni do pracy, a jak wracam to nie mam na nic siły. A i pisać nie mam za bardzo o czym. Ale dzisiaj pomyślałam, że na koniec dnia przekażę Wam trochę dobrej energii spowodowanej czyimś uśmiechem do mnie :) Oto pięć piosenek, które ostatnio dają mi pozytywnego kopa i chcę, żeby Wam też dały :)

R5 - Smile

Sia -You're Never Fully Dress Without A Smile

Bon Jovi - Because We Can

Blue System - C'est La Vie

Bebe Rexha - I'm Gonna Show You Crazy


A na marginesie dzisiaj mój ukochany, ulubiony piosenkarz kończy (tylko) 52 lata :D
Thomas, Happy Birthday :* <3
(tak, wiem, że NA PEWNO to przeczyta :D )


Do środy :* O 20, pamiętajcie :D