środa, 31 grudnia 2014

Sandrulinka dla Was - na Nowy Rok :)

Dzisiaj nadszedł czas spalić wszystkie świąteczne grzeszki i "resztki" ze świąt, które "trzeba zjadać, bo się zepsują". I tak przez cały tydzień :D Dlatego życzenia zacznę od szampańskiej zabawy, żebyście się natańczyli, wybawili i nie żałowali niczego (w końcu jedna taka noc w roku :D)
Życzę Wam też, żebyście przez ten rok szli z ludźmi, których kochacie, uwielbiacie, lubicie, żeby wnosili do Waszego życia same pozytywne rzeczy i nigdy nie przestawali w Was wierzyć :) A sami tez uwierzcie w swoje marzenia i siły, bo jak tylko chcecie to możecie osiągnąć WSZYSTKO :) Żebyście spotykali na swojej drodze samych uczynnych, miłych i radosnych ludzi :)
Jeśli chodzi o sprawy szkolne, no to samych sukcesów! Kto ma maturę, niech połamie pióro, a w czerwcu odbierze najlepsze świadectwo maturalne na jakie go stać :) Kto już studiuje, niech fenomenalnie zda sesję jedną i drugą, bawi się i zdobywa nowe doświadczenia :)

Sobie życzę zapału do pracy i wytrwanie w postanowieniach noworocznych, jeszcze więcej tak wspaniałych ziomków jak mam i spokoju ducha :)

Udanej Zabawy i Szczęśliwego Nowego Roku <3 :* :* :*

środa, 24 grudnia 2014

Christmas ♥

Kochani moi, nadeszła wigilia i z tej okazji pragnę złożyć Wam najserdeczniejsze życzenia :)

Zdrowia dla Was i Waszych najbliższych
Upragnionych prezentów
Smacznego jedzonka
Świąt spędzonych w miłej atmosferze
Spełnienia świątecznych życzeń
Obecności wyjątkowej osoby
     ŚNIEGU
I czego sobie zapragniecie w te święta :)



A na koniec, żeby umilić Wam ostatnie chwile przed kolacją, zamieszczam moją mocną dziesiątkę świątecznych piosenek :)

1. Band Aid - Do They Know It's Christmas Time?

2. Wham! - Last Christmas

3. Thomas Anders - Kisses For Christmas

4. Modern Talking - It's Christmas

5. John Lennon - Happy Xmas (War Is Over)

6. Mariah Carey & Justin Bieber - All I Want For Christmas Is You

7. Train - Shake Up Christmas

8. Melanie Thornton - Wonderful Dream

9. Midnight Red - Merry Christmas, Happy Holidays

10. Coldplay - Christmas Lights



Wesołych ^.^ 

wtorek, 23 grudnia 2014

Christmas vol. III

Teraz nasza wigilia :D Nie ma tego dużo, z tego względu, że lepiej będzie jak reszta zostanie tylko dla nas :D

Nasz iście bogaty stół :D
Moje dziewuszki
Angela, Paola, Ja, Karola i Ania

A tu jeszcze Piotruś

I tu jeszcze moja radosna twórczość

Do jutra :*

Christmas vol. II

Obiecałam zdjęcia z naszej Wigilii Pokojowej, więc wrzucę dzisiaj, a typowo świąteczny post ode mnie dla Was wstawię jutro :) W tym poście przygotowania, a w drugim sama wigilia :D

Ja, taka zdolna :D
Zestaw dla naszej kochanej siostry piętrowej
Moja Magda Gessler :3
Paulinowe babebczki

środa, 17 grudnia 2014

Spotkanie po latach cz. III

   Starałam się z całych sił nie myśleć o Robercie, ale oczywiście mi się nie udawało. Jak na złość co piąty mijany facet kojarzył mi się z Nim. Męczyło mnie to już.
   Tak samo dzisiaj. Wchodzę na uczelnię i stoi chłopak. Kropka w kropkę jak Robert. Wściekłam się na siebie za te wyobrażenia... ale zaraz...
   - Co ty tu robisz? - zapytałam oniemiała.
   - Czekam na ciebie.
   - Ale... Jak? Jak tu trafiłeś?
   - W dobie internetu wystarczy znać uczelnię i kierunek, na którym studiujesz. Znalazłem Twój plan lekcji i proszę, udało się. Bałem się, że może być zły, ale jak widać teraz idziesz na redakcję typowej książki. 
   - Właśnie i trochę się śpieszę - chciałam odejść, ale złapał mnie za rękę. 
   - Tosia, musisz ze mną porozmawiać. Chcę ci wszystko wytłumaczyć, potem zostawię cię w spokoju.
   - Robert, nie...
   - Proszę - naciskał. - 15 minut, tylko o tyle cię proszę. 
   Westchnęłam. Co miałam zrobić? Patrzył na mnie tak żałośnie...
   - Kończę o 19.10.
   - Będę tu czekał - uśmiechnął się szeroko.
   - Do później - powiedziałam cicho.

   Wyobraźcie sobie co się ze mną działo na zajęciach. Patrzyłam na tablicę, nie słuchając wykładowców. Myślami krążyłam od czasów pierwszej liceum do chwili, w której po raz kolejny go spotkałam. Bardzo mu zależało skoro specjalnie szukał mojego planu zajęć i pofatygował się na uczelnię. Na moment mnie to rozczuliło, ale szybko stwierdziłam, że musi się trochę postarać, za to wszystko co ja przeżyłam. 
   Czas działał na moją korzyść i ostatnie ćwiczenia skończyły się bardzo szybko. Nim się zorientowałam wszyscy zaczęli się zbierać i uświadomiłam sobie, że nawet nie wiem o czym mówił wykładowca, a ja mam kartki w zeszycie pełnych napisów "Dlaczego?", "Co zrobić?", "Wybaczyć?". Wzięło mnie na maksa.
   Przy schodach zaczepił mnie Gabryś, mój przyjaciel. Poznałam go jako pierwszego na roku. Napisał do mnie już w wakacje i jak tylko przyjechałam do Lublina spotkaliśmy się i nie minęła chwila jak staliśmy się nierozłączni. Ponieważ Gabryś jest tutejszy oprowadził mnie po Lublinie, ale że lubię chodzić niewydeptanymi ścieżkami odkryliśmy dzięki mnie wiele nowych miejsc.
   - Tośka, co dzisiaj robisz?
   - W jakim sensie?
   - No, jakie masz plany? Musisz zrobić pranie, dokończyć książkę, obejrzeć serial, pouczyć się?
   W tym momencie zeszliśmy na parter i moim oczom ukazał się rozpromieniony na mój widok blondyn.
   - Tosia?
   - Tak? Przepraszam, zamyśliłam się. Co mówiłeś?
   - Pytałem się o twoje plany na dzisiaj, a potem zapytałem czy nie chcesz do mnie przyjść i w coś pograć. 
   - Chętnie, ale innym razem, bo muszę z kimś pogadać - wskazałam mu głową stojącego za nim i uważnie nas obserwującego Roberta.
   Gabryś spojrzał na niego i pokiwał głową. 
   - Rozumiem, zdradzasz mnie. No, dobra, dzisiaj ci odpuszczę, ale jutro musimy rozwalić parę typków i ocalić niewinne istoty.
   - Wiadomka - zaśmiałam się. 
   - To do jutra - cmoknął mnie w policzek jak to miał w zwyczaju.
   - Pa.
   Podeszłam do Roberta.
   - Kolega? - zapytał. 
   - Przyjaciel - odpowiedziałam i wyszłam na zewnątrz. 
   - Może pójdziemy do KFC? Po co marznąć na dworze?
   - Nie opłaca nam się wchodzić na piętnaście minut.
   - Liczę, że zostaniemy chwilę dłużej - uśmiechnął się szeroko.
   - Robert, chciałeś piętnaście minut, więc streszczaj się, bo zostało ci dziesięć. 
   - O, nie, nie zacząłem ci się tłumaczyć. 
   - No to mógłbyś zacząć i tak jak obiecałeś dać mi spokój. 
   - Dlaczego taka jesteś? Przecież się staram.
   - Mogłeś o tym pomyśleć dwa lata temu jak łamałeś mi serce swoim milczeniem.
   Spuścił wzrok. Ruszyłam w stronę przystanku. Chłopak westchnął, zrównał się ze mną i zaczął opowieść.
   - Mało kto wie, że miałem wtedy dziewczynę. Emilki rodzice byli bardzo przeciwni temu związkowi ze względu różnic... majątkowych, że tak powiem. W każdym razie musieliśmy się ukrywać i tylko parę osób wiedziało o Emilce. Swoją drogą dlatego się z nas śmiali, nie wiem czy pamiętasz.
   - Pamiętam. 
   - Kretyni wiedzieli, że jestem zajęty, a wplątali ciebie w swoje głupoty. Na marginesie z żadnym z nich nie utrzymuję kontaktu.
   - Dobrze, co z tą Emilką?
   - Byłem w niej zakochany, ale gdy poznałem ciebie... Coś we mnie pękło. Starałem się nie zwracać na to uwagi, ale z każdym twoim uśmiechem to się pogłębiało. W końcu powiedziałem sobie krótko: jeśli nie przejdzie mi przez ferie zimowe kończę z Emilką i próbuję umówić się z Tobą. I tak miało być. Po feriach,gdy znów cię zobaczyłem, a ty jak zawsze uśmiechnęłaś się promiennie, uznałem, że starczy tego wszystkiego i zrywam z Emilką.
   Niestety to ona pierwsza oznajmiła mi cudowną nowinę: "jestem w ciąży". Zatkało mnie. W jednej chwili oblał mnie zimny pot i zrobiło mi się gorąco. Nie byłem w stanie wykrztusić słowa, a ona się cieszyła. Zaczęła snuć plany, że po maturze razem zamieszkamy, pójdę do pracy i będziemy radośnie oczekiwać maleństwa. A ja tylko przytakiwałem, nie myślałem trzeźwo. Nie spałem przez całą noc, rozmyślając co będzie. Przecież jej rodzice nas zabiją, a ja nie dam rady utrzymać jej i dziecka. Cała ta sytuacja wydawała mi się jakąś totalną abstrakcją. Ale niestety, musiałem przyjąć to na klatę i stać się odpowiedzialnym za dwie osoby mężczyzną. To się też wiązało z tym, że muszę z tobą całkowicie skończyć i unikać zbyt bliskich kontaktów. Nawet wzrokowych, bo doprowadzały mnie do szaleństwa. 
   A potem ten twój list... Boże, Tosia, nawet nie wiesz jak chciałem ci odpisać, że nie zerwiemy kontaktu, że chcę cię bliżej poznać i nie daję sobie rady z wystrzeganiem się ciebie. Ale nie mogłem, pękłbym, a nie mogłem tego zrobić. Była Emilka, było dziecko...
   Jak się potem okazało wszystko było kłamstwem. Emilka po maturze oznajmiła mi, że wyjeżdża do Anglii. Gdy zapytałem co z dzieckiem powiedziała, że się pomyliła, była u lekarza i nie była w ciąży. Byłem na siebie wściekły, że wcześniej tego nie sprawdziłem. Dałem się wykiwać jak dziecko. Do niej już nigdy się nie odezwałem.
   Miałem nadzieję, że teraz już mogę do ciebie wystartować, ale jak zobaczyłem twój smutny wzrok, wtedy na rozdaniu świadectw, cała nadzieja ze mnie uleciała. Ty już mnie wyrzuciłaś ze swojego życia. 
   Jak zobaczyłem cię wtedy z autobusu myślałem, że śnię, że mi się przywidziało. Wiedziałem, że to znak, a ja dostałem szansę na naprawienie błędu.
   Zamilkł. Staliśmy już na przystanku i za dwie minuty miał przyjechać mój autobus.
   - To wszystko?
   - Chcę cię jeszcze przeprosić za ten zmarnowany czas i za moje milczenie. Było mi wstyd, że jestem takim kretynem i bałem się,  że odprawisz mnie z kwitkiem.
   - Ok.
   Tylko tyle byłam w stanie powiedzieć. Zajechał mój autobus.
   - Muszę jechać, na razie.
   Odeszłam, nie czekając na odpowiedź.
   W autobusie łzy spływały mi ciurkiem po twarzy. Nie wiem, dlaczego. Może z żalu, że tak się stało. Gdyby nie ta kretynka może bylibyśmy razem. Teraz jest inaczej niż byłoby wtedy.
   - Wszystko w porządku? – zapytała mnie starsza pani.
   - Tak – zaszlochałam i wytarłam łzy.
   - Nie jest tego wart – rzekła i odwróciła się, zostawiając mnie samą z tym stwierdzeniem.
   Najgorsze było to, że był wart, jak się okazało. Sięgnęłam po telefon w momencie, gdy przyszła wiadomość.

Jestem w Lublinie do przyszłej środy. Jeśli chciałabyś się spotkać w weekend albo potem to pisz, dzwoń, cokolwiek. Chciałbym, żebyś mi wybaczyła, ale zrozumiem, jeśli będzie inaczej. Gdybym mógł cofnąć czas, byłoby inaczej. Wybacz mi, Tosia, proszę.

   No i co ja miałam zrobić? Przecież ona go podle oszukała, a on okazał się dojrzałym facetem, gotowym ponieść konsekwencje swoich czynów. Tak jak teraz.

Spotkajmy się jutro o 11 pod KUL-em. – odpisałam.

Będę na pewno, dziękuję.

   Nie byłam pewna czy dobrze robię. Ale czy ja jestem czegokolwiek teraz pewna?

***
Nie chciałam, żeby to było takie długie, ale tak się wczułam, że mam jeszcze dwie części ;) A trzecią w drodze. Trzecią i ostatnią, koniec, muszę wymyślić nowe :D
Do następnego :)

poniedziałek, 15 grudnia 2014

:(

Niestety nie umieszczę dzisiaj trzeciej części opowiadania, bo przez przypadek usunęło mi się i muszę napisać od nowa, a dzisiaj nie zdążę już tego zrobić. Postaram się do jutra, góra do środy wstawić :)

niedziela, 14 grudnia 2014

Ho!. Ho!. Ho!. Christmas time vol. 1

Święta coraz bliżej (jakby ktoś nie wiedział :P ), a ja już po pierwszej wigilii ;) Z moimi dziewczynami <3
W ramach "Obiadu czwartkowego" odpierdzieliłyśmy sobie wigilię taką z pierogami, barszczem i śledziami, pełna profeska <3

Miziaczek, ja, Ola-Fasola (wybacz :D) i Mroczuś <3



Z tej okazji wstawiam pierwszy post z serii "handmade" (mam nadzieję, że uda mi się prowadzić ten dział :)). Chciałyśmy dać sobie po jakimś drobiazgu, a ja najbardziej lubię dawać (choć dostawać też) prezenty zrobione samemu. Na zszywce.pl znalazłam pomysł na pudełeczko z papieru, dokupiłam mieszankę świątecznych miniczekoladek i zadziałałam :) A do tego najlepszy prezent dla edytora zaraz po książce - zakładka do książki :D (zapomniałam chyba wspomnieć, że razem studiujemy). No i wymyśliłam swoją własną zakładkę, a z Wami podzielę się "przepisem na nią".



Potrzebne:
Tektura (użyłam tej z końca bloku technicznego)
kolorowa wstążka (u mnie o wymiarach 50x1,6 cm)
klej wikol
nożyczki lub nożyk do papieru
wykałaczka/pędzelek lub jak w moim przypadku        patyczek do odsuwania skórek :D
2 spinacze do bielizny






Z tektury wycinamy pasek, który będzie "podstawą" zakładki. W moim przypadku były to wymiary 12x3,2 cm (szerokość odpowiada podwójnej szerokości wstążki, a długość trochę mniej niż połowie długości wstążki), a wstążkę dzielimy na pół.





Klejem smarujemy pasek o ok. 1 cm i naklejamy tasiemki, a potem spinamy spinaczami.




Smarujemy drugą stronę tektury. Obklejamy ją taśmą i to samo robimy z pierwszą stroną.



Gotowe :)

źródło: zszywka.pl
Cały prezent :)
 Na dzisiaj to tyle, jutro pojawi się trzecia część opowiadania (wybaczcie, ze dopiero teraz, ale to przez brak czasu i własnego laptopa).
Jutro kolejna wigilia, więc pojawi się vol. 2 "Christmas time" i nasze przecudowne pierniki :D Ale to za parę dni :)

sobota, 6 grudnia 2014

11 zasad oszczędzania

Razem z moimi kumpelkami: Olą, Olką i Moniką postanowiłyśmy robić sobie co czwartek wspólny obiad, co tydzień u innej. Ja wpadłam na pomysł, żeby oprócz obiadu dla nas zrobić coś pożytecznego dla innych i zapisywać jakieś porady odnośnie różnych tematów. W tym tygodniu "na tapecie" było oszczędzanie.
Dużo osób mówiąc o studentach mieszkających poza domem ma na myśli "biedny student". Takie już powiązanie - jak student to biedny. Niekoniecznie musi tak być. Wiadome jest, że jak się wyleciało z rodzinnego gniazda i nagle jest się zupełnie samym, trzeba sobie samemu zrobić zakupy - jest ciężko. Przynajmniej na początku.
Po dwóch miesiącach mieszkania z dala od domu sformułowałyśmy swoje zasady oszczędzania.

1. Zbieraj paragony i pod koniec tygodnia analizuj swoje wydatki.
2. Kiedy chodzisz na zakupy ustal określoną sumę, którą możesz wydać i nie bierz ze sobą więcej pieniędzy ani karty. Najlepiej chodź sam/-a, żebyś nie miał/-a od kogo pożyczyć.
3. Nie gromadź zbyt dużo jedzenia. Zrób listę produktów niezbędnych w domu, które się szybko nie psują (np. makaron, ryż, muesli), a resztę kupuj na bieżąco (pieczywo, wędliny). Staraj się planować co będziesz jeść. Ja osobiście spisuję swój jadłospis w notesie.
4. Nie chodź z nudów do sklepów. Idź tam w określonym celu, po określone rzeczy.
5. Śledź aktualne promocje w supermarketach. ALE nie kupuj czegoś tylko dlatego, bo jest w promocji i "zje się". Nie łap się też na promocje typu "3 za 2" w przypadku, gdy tego nie planowałeś/-aś lub wiesz, że tego nie zjesz. Ta promocja ma sens, gdy miałeś w planach kupić daną rzecz, a ona akurat jest tańsza.
6. Gdy gotujesz obiad, gotuj najlepiej na dwa dni
7. Takie produkty jak przyprawy, makaron itp. kupuj na pół z kimś (to dla studentów mieszkających z kimś, z kim się dobrze dogaduje  ).
8. Kupuj herbatę dobrej jakości i z jednej torebki zaparzaj 2-3 herbaty (złota zasada Moniki).
9. Nie doprowadzaj do psucia się jedzenia. Nie kupuj nowego jedzenia, dopóki nie zjesz tego, co masz.
+ trzymaj jajka w lodówce - dłużej wytrzymają
+ zamrażaj chleb - starczy na dłużej
10. Gdy przywozisz jedzenie z domu podziel je na te, które musisz zjeść od razu, a resztę zamroź.
11. Ustal sobie jakąś sumę i odkładaj ją co miesiąc. Są to żelazne pieniądze, na "czarną godzinę" i nie możesz jej ruszać.
Mamy nadzieję, że pomożemy Wam zaoszczędzić na wypasione wakacje  Ale supersukienkę na jakąś okazję albo cokolwiek innego  Jeśli macie jakieś swoje pomysły - dzielcie się  Jeszcze parę fotek i do następnego razu ;*
Od lewej Monia, ja, Olka i w okularach Ola :)
przepis na: http://polki.pl/kuchnia_przepisy_lista_dania_glowne_przepis.html?cbr_id=8850

poniedziałek, 1 grudnia 2014

Spotkanie po latach cz. II

- O rany, już myślałem, że się pomyliłem. Cześć - objął mnie przyjaźnie, a ja odwzajemniłam delikatnie jego uścisk. - Kopę lat się nie widzieliśmy! Co słychać? Nie wiedziałem, że studiujesz w Lublinie.
- Co ty tu robisz? - głos mi się łamał. Wszystkie wspomnienia i uczucia powróciły w jednej chwili.
- Przyjechałem na parę dni do babci, a teraz wracam z Tesco.
- W środku tygodnia przyjechałeś? A studia?
- Musiałem, babcia jest chora.
- Rozumiem.
- To co słychać? - ponownie uśmiechnął się szeroko.
- Wiesz co, śpieszę się trochę, muszę iść - i ruszyłam w swoją stronę.
- Poczekaj, daj mi chociaż swój numer! - krzyknął za mną.
- Na razie! - odpowiedziałam i szybkim krokiem poszłam do akademika.
- Tosia! - krzyczał za mną, ale nie ruszył się z miejsca.
Nie wybaczę mu tego milczenia przez ten cały czas. Przez pierwsze pół roku czekałam dzień w dzień na odpowiedź. Mógł w paru zdaniach napisać, że życzy mi jak najlepiej, ale (i tu jakiś głupi argument typu "wyjeżdżam i to by nie miało sensu"). To by miało sens, ale nie spierałabym się. Nie chce, to ok. A tak miałam cały czas nadzieję, że jednak napisze. To już było męczące.
A teraz, jak gdyby nigdy nic mam mu się rzucić w ramiona i być szczęśliwa, że go widzę.
Byłam szczęśliwa, ale on nie musi o tym wiedzieć.
Przez resztę wieczora byłam bardzo rozkojarzona i moja współlokatorka to zauważyła.
- Wesele się szykuje?
- Co? Nie!!! - odpowiedziałam gwałtownie.
- Mieszasz tą herbatę i mieszasz to myślałam, że dzwony na ślub biją - roześmiała się i usiadła naprzeciwko mnie. - Co się stało?
- Opowiadałam Ci kiedyś o Robercie z liceum. Pamiętasz, jak wracałyśmy z Silence.
- No, pamiętam. Ten, co się nie odezwał po twoim liście.
- Taak... Spotkałam go dzisiaj.
- Żartujesz? Gdzie?
- Na przystanku jak odprowadzałam Kasię.
- I co?
- Nic. Udawał, że się cieszy, że mnie widzi, zapytał co tam i liczył chyba na przyjacielską pogawędkę.
- A ty co?
- A ja bąknęłam, że muszę iść i uciekłam.
- Zaraz, ale co on robi w Lublinie?
- Do babci przyjechał.
- Aha - kiwnęła głową ze zrozumieniem. - I co ty na to?
- Jak to co? W dupie go mam! Przez trzy lata wysilił się na życzenia na fejsie, a teraz mam mu się rzucić w ramiona i umówić na kawę jak ze starym znajomym? No chyba nie... - rzuciłam łyżeczką trochę za głośno.
- A czemu nie?
- Bo mnie olał, rozumiesz?! Przez pół roku każdy sms, każda wiadomość na fejsie była zawodem, bo nie była od niego! O to mi chodzi! Nie jest dla mnie tylko kolegą, znajomym z liceum, ale patrząc mu w oczy zrozumiałam, że nadal go kocham! - prawie krzyczałam, więc spuściłam z tonu. - A ten bydlak nie napisał nawet jednego zdania, jednego słowa...
... nie powiedziała nic tylko podeszła do mnie i mnie przytuliła.
Nagle usłyszałam melodię "Best song ever", co oznaczało, że dzwonił mi telefon.
- Przepraszam - szepnęłam i sięgnęłam po komórkę. - Słucham?
- Dlaczego uciekłaś?
Zamarłam.
- Kto mówi?
- A z kim się przed chwilą spotkałaś?
- Skąd masz mój numer?
- Mamy wspólnych znajomych, zapomniałaś?
- Tak. I tobie też wolałabym zapomnieć.
Cisza w słuchawce. Już miałam się rozłączyć, kiedy powiedział:
- Spotkaj się ze mną, proszę. Wszystko ci wyjaśnię.
- Nie - przerwałam połączenie.
Nie wpuszczę go z powrotem do swojego życia.

***
Hej :) To już druga część zmagań Tosi z miłością do Roberta. Jak Wam się podoba? Jak myślicie, co będzie dalej? Tosia ulegnie Rafałowi czy puści go z kwitkiem? Następna część będzie troszkę wcześniej, bo ta jest trochę krótka, a następna jest już gotowa :)
Do następnego :*