środa, 25 lutego 2015

"Alicja i Maks" cz. II: Za młoda

  - Trzymaj – wręczył jej herbacianą różę. – Nie chcę, żeby się zmarnowała.
  - Dzięki – uśmiechnęła się i ją powąchała. Nie lubiła tego koloru, ale to na pewno pomoże uwierzyć kasjerce, że jest z nim.
  - Chodź, zaraz się zacznie – ruszył, nie czekając na nią. – My na Grey’a – powiedział kasjerce.
  - Ale pani…
  - Jest ze mną – uśmiechnął się uroczo i odszedł od kasy, nie czekając na odpowiedź.
  - Sprytnie – szepnęła do Ali.
  - Wiem – uśmiechnęła się uprzejmie i podbiegła do Maksa. - Byłeś umówiony z dziewczyną?
  - Nie jest moją dziewczyną. W moim wieku nie ma się dziewczyn – prychnął.
  - To kim jest dla ciebie?
  - Koleżanką z pracy. Najseksowniejszą kobietą w biurze.
  O mało co i znowu by się nie rozmarzył. Ale domyślał się, czemu nie przyszła. Dorota to typ kobiety na jedną noc. I to nie nią się bawią faceci, a ona nimi. Daje im szansę pomyśleć, że są wyjątkowi, skoro się z nimi umówiła, ale szybko sprowadza ich na ziemię.
  - Pracujesz w biurze?
  - W agencji reklamowej.
  - Dobry wieczór, poproszę państwa bilety – uśmiechnięty bileter spojrzał na tą nietypową parę. – Ma pani skończone szesnaście lat? – Zwrócił się do nastolatki.
  - Ta pani jest ze mną. Proszę, to nasze bilety.
  Kasjer nie miał wyboru. Zaprosił ich na salę i życzył udanego seansu.

***
  Próbowałem się skupić na filmie. Naprawdę, starałem się. Ale nie mogłem.
  - Jak ty masz w ogóle na imię? – Zapytałem zanim jeszcze zaczął się film.
  - Alicja. A ty?
  - Maks – podałem jej dłoń, żeby przypieczętować tą znajomość. Uścisnęła swoją delikatną, dziewczęcą rączką moją i uśmiechnęła się. Ni to nieśmiało, ni to uprzejmie, ale szczerze. W jej oczach dostrzegłem iskierki, a wtedy światła zgasły. Odwróciła głowę i jakby jej nie było. Film ją całkowicie pochłonął.
  Ale moją uwagę skupiło co innego. Jej szczupłe nogi, okryte tylko cienkimi, cielistymi rajstopami. Krótka, czarna spódniczka. I ręka, położona na dzielącym nas oparciu. Pół filmu starałem się z całych sił nie złapać jej za rękę. Dorotę bym złapał, gdybym miał taką okazję. Ale Alicja miała szesnaście lat i to nie skończone!
  Widziałem jej reakcje na erotyczne sceny, słyszałem jej przyspieszony oddech. Wczuła się w film całą sobą. Na początku nie chciałem odbierać jej skupienia. Ale nie wytrzymałem. Akcja trochę zwolniła, Ala się uspokoiła, a ja delikatnie skrzyżowałem nasze ręce i splotłem palce. Czekałem na jej reakcję. Spojrzała najpierw na nasze splecione dłonie, a potem na mnie. Uśmiechnąłem się nieśmiało, jakbym pytał o pozwolenie, a przecież było już po fakcie. Odwzajemniła uśmiech, ścisnęła moją dłoń i zaczęła dalej oglądać film. Dopiero zauważyłem, że się odprężyła i wygodniej usiadła w fotelu.
  Film się skończył i wyszliśmy z sali, nadal trzymając się za ręce. Alicja nie poruszyła kwestii tego gestu, ale entuzjastycznie opowiadała o swoich wrażeniach. Uśmiechnięty kiwałem głową, chociaż nie bardzo miałem pojęcie o czym mówi.
  - Przyznaj się, nie oglądałeś go – zarzuciła mi.
  - Skąd! Obejrzałem cały!
  - Nie kłam. Widziałam, jak mi się przyglądałeś – uśmiechnęła się triumfalnie i puściła moją rękę, żeby założyć kurtkę. Założyłem swoją i wyszliśmy na dwór.
  - Masz rację, to nie Anastazja zrobiła na mnie największe wrażenie na tym seansie. Z resztą nawet, gdyby ciebie tam nie było, nie zrobiła by. Nie podoba mi się ta aktorka jako kobieta.
  - A ta koleżanka z pracy?
  - Jaka? Nie pamiętam już – puściłem jej oczko i zerknąłem na zegarek. – Chcesz coś zjeść.
  - Stawiasz?
  - Postawiłem ci bilet.
  - Dobra, ale stać mnie tylko na kebab.
  - Lubię kebaby.
  - To idziemy – zarządziła i tym razem to ona złapała mnie za rękę.

***
  Zawsze wierzyłam w przeznaczenie. Z Damianem poznałam się w szkole, jak wpadł na mnie przy sklepiku i przez niego wylałam sok. Nie tylko mi go odkupił, ale i zaproponował spotkanie. Klasyczny sposób na podryw, ale ja byłam wniebowzięta. Nigdy potem nie pytałam czy to było specjalnie, czy nie, ale wierzyłam, że to nie był przypadek. Tak samo w Maksem. Siła wyższa sprowadziła nas do tego kina, na ten sam seans. Ona też sprawiła, że koleżanka Maksa nie przyszła, a ja usłyszałam jego rozmowę.
  - Jestem samochodem – powiedział, gdy pociągnęłam go w stronę najbliższej budki z kebabem.
  - Wrócimy po niego.
  Niechętnie, ale kiwnął głową i ruszył za mną.
  Nie wróciliśmy po samochód. Zajęliśmy się rozmową i nieopatrznie odprowadził mnie pod sam dom. Rozmawialiśmy o naszym codziennym życiu, Maks opowiedział mi co nieco o swoich studiach graficznych, o tym, jak się mieszka z dwoma kumplami i nie ma się przez nich żadnego życia prywatnego. Ja wspomniałam o rozwodzie rodziców, o moim liceum i najlepszej przyjaciółce.
  - Dzięki za odprowadzenie, ale jak teraz wrócisz?
  - Pójdę do domu pieszo, to niedaleko, a po samochód przejdę się jutro.
  - Spoko.
  Chwila milczenia. On patrzył na mnie, ja na niego.
  - To… Chyba już pójdę. Dzięki za kino, bardzo chciałam obejrzeć ten film.
  - Nie ma sprawy. Ja dziękuję za kebab. Był pyszny – puścił mi oczko. Co on ma z tym puszczaniem oczek?!
  - Do zobaczenia, kiedyś?
  - Na pewno – cmoknął mnie w policzek i się odsunął. Chyba czekał na reakcję.
  - I co, to już? – Odważyłam się powiedzieć. Nigdy w życiu bym siebie o to nie posądziła, ale byłam w istnej euforii po tym wieczorze i mówiłam prawie wszystko, co mi na myśl przychodziło.
  - Ale co?
  - Zostawisz mnie tak po prostu z tym buziakiem w policzek?
  Spojrzał na mnie zmieszany, ale długo się nie zastanawiał. Podszedł bliżej, ujął moją twarz w dłonie i złożył gorący pocałunek na moich ustach. Niewiele myśląc, odwzajemniłam jego pocałunek.
  - Wystarczy? – Odsunął twarzy kilka centymetrów.
  - Jeszcze nie – nawet nie otworzyłam oczu. Usłyszałam jak się zaśmiał i znowu zaczęliśmy się całować.
  To było cudowne. Marzenie każdej niepoprawnej romantyczki, takiej jak ja. Maks całuje wspaniale i mógłby nigdy nie kończyć tego pocałunku.
  - Zostawmy trochę na kiedy indziej – cmoknął mnie ostatni raz i odsunął się.
  Patrzyliśmy jeszcze na siebie w milczeniu, on założył mi włosy za ucho i szepnął:
  - Leć już, mama się pewnie martwi.
  - Nie chcę.
  - Idź, idź, ja też już uciekam. Na razie – zaczął się oddalać.
  Nie chciałam, ale w końcu się odwróciłam i weszłam do klatki. Tańczyłam na schodach, wręcz wbiegłam do domu, zamknęłam za sobą drzwi i oparłam się o nie. Kosmyk włosów spadł mi na czoło i przypomniał mi się gest Maksa. Powtórzyłam go i uśmiechnęłam do siebie.
  - Jak film? – Zawołała mama z pokoju.
  - Wspaniały – weszłam do jej sypialni. – Poznałam cudownego faceta.
  - W kinie?
  - Tak. Nie chcieli mnie wpuścić, a on akurat miał wolny bilet, więc poszliśmy razem.
  - Jaki jest? – Poklepała miejsce obok siebie na kanapie, żebym usiadła.
  - Cudowny. Przystojny, mądry, trochę starszy, ale nie przeszkadzało mu to w tym, żeby trzymać mnie za rękę i pocałować na pożegnanie.
  - Umówiliście się na następne spotkanie?
  - O Boże, ale jestem durna!!!

***
  Znacie to uczucie kiedy chcecie sobie przywalić mocno w czoło? Powiedzieliście coś nie tak, zapomnieliście o spotkaniu, nie kupiliście czegoś i musieliście się wrócić do sklepu, choć nie chciało się Wam jak cholera? A może nie wzięliście numeru telefonu do osoby, z którą byliście na randce? Tak jak Alicja.
  Dziewczyna natychmiast, gdy sobie o tym przypomniała wybiegła z domu i z nadzieją, że Maksowi też to przyszło na myśl, biegła w kierunku, z którego przyszli. Ale on o tym nie pomyślał. Nie spała pół nocy, analizując miniony wieczór. Po raz kolejny odtwarzała w myślach każdą chwilę, pocałunek, to jak kręcił kółka kciukiem na wierzchu jej dłoni. Żałowała, że nie może napisać do niego i podziękować za to spotkanie. Za to, że pojawił się w jej życiu.
  Maks w drodze też kipiał euforią, że spotkał taką cudowną dziewczynę. Nie przyznał jej się wprost ile miał lat, a przecież był o całe dwanaście lat starszy. Bał się, że ją to przerazi i wolał to ukryć. W drodze dostał sms-a od Doroty:
Przepraszam za dzisiaj, postaram się Ci to wynagrodzić :*
  „Nie trzeba” – pomyślał i skasował wiadomość.
  Nie potrzebował już tej bogini seksu, wystarczała mu ta niewinna nastolatka. Szedł, uśmiechnięty do siebie, skręcał w nieznane uliczki, by jak najpóźniej wrócić do domu. Wiedział, że gdy do niego wsiądzie, pojedzie do domu i czar pryśnie. To uczucie, które dusi w sobie, zblaknie. Niewiele, ale jednak. Wróci do rzeczywistości, w której kumple wyśmieją go, że zachowuje się jak nastolatek i wbiją do głowy, że chce, żeby Dorota mu wynagrodziła dzisiejsze nieporozumienie. Na szczęście żadnego z nich nie było w domu. W łóżku rozmyślał o swojej nowej znajomej. Przypominał sobie wszystko po kolei, żeby utrwalić ten wieczór na zawsze. Zasnął z uśmiechem na twarzy, a przynajmniej to było ostatnie co zapamiętał.
  Rano z bólem serca przyznał przed sobą, że to nie może się udać. Ona jest za młoda, a on ją skrzywdzi. Starał się wyrzucić ją z myśli, co mu się nie udawało, ale twardo postanowił, że nie będzie jej szukać. Mógłby iść pod jej klatkę i czekać aż się pojawi, ale jakiś głos w głowie podpowiadał, że nie może tego zrobić. Musi dać jej o sobie zapomnieć.


~ * ~
Najgorsze w pisaniu opowiadania na bloga jest to, że jak już coś opublikujesz to nie ma opcji, tak już musi zostać. Nie możesz już nic zmienić, a konsekwencje tego ponosisz w kolejnych częściach. Dlatego tak ciężko pisało mi się ten rozdział. Musiałam liczyć się z tym, że nic już później nie zmienię. Pierwsza wersja nie satysfakcjonowała mnie i męczyło to cały dzień, ale teraz mi się podoba :)
Nie miałam bladego pojęcia, jak nazwać to opowiadanie. Dziękuję jednej z czytelniczek za propozycję, ale czegoś mi brakowało... Utwór musi mieć tytuł, więc wpadłam na inny pomysł - każdą część będę nazywała inaczej, a całą serię nazwę imionami bohaterów. Niestety do pierwszej części jeszcze nie mam tytułu, ale to kwestia czasu :)

Tak więc ta część to przetłumaczony tytuł piosenki Blue System https://www.youtube.com/watch?v=ftCwLf8bslM .

Za tydzień, o tej samej porze, kolejna :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz